WSTĘP 

 

przed bielonymi chatami siedzą

na ławach wszyscy zmarli

i pomordowani W cieniu

owocowych drzew Gdzie łopian

i olcha kosa

 

zielonej trawy bielone chaty

pogorzelisk Ławy

szeroki san

 

(„Teleśnica” Stanisława Żurka z tomu „Bieszczady. Przewodnik poetycki”)     

Zgodnie z tym, co było głównym tematem wydanych do tej pory jedenastu roczników, oraz zgodnie z przyjętym za motto wierszem Stanisława Żurka, zafascynowanego Bieszczadami lubelskiego poety, także i ten dwunasty już „Bieszczad ” zawiera przede wszystkim materiały o tych, którzy „przed bielonymi chatami siedzą/ na ławach”, „wszyscy zmarli/ i pomordowani”, siedzą „w cieniu owocowych drzew Gdzie łopian/ i olcha kosa”, skąd widać „szeroki san”.

 

Zapewne nie przed bieloną chatą, lecz przed bielonym dworkiem siedzi Fieronia z Dubrawskich Orlicka bohaterka otwierającego ten rocznik tekstu Macieja Augustyna „Kamienna płyta nagrobna Fieronii z Dubrawskich Orlickiej na cmentarzu cerkiewnym w Chmielu”. Frapującym i kto wie, czy nie głównym jego tematem jest pokazanie, w jaki sposób i z jakim wysiłkiem wielu ludzi dochodzi się do ustalenia faktów z bieszczadzkiej przeszłości.

 

Tym razem przedmiotem owego historycznego śledztwa jest zachowany przy cerkwi w Chmielu nagrobek z I połowy XVII w., który wedle przekazywanej przez dziesięciolecia tradycji ustnej chronił szczątki doczesne biskupa Hieronima Ustrzyckiego.

Zupełnie inny proces przedstawiają „Laszki Murowane” Bogdana Augustyna. Tutaj celem zabiegów autora jest odtworzenie dziejów zamku laszeckiego, a właściwie kompleksu złożonego z zamku i związanego z nim miasta. 

 

Dzisiaj chyba nikt z odwiedzających tę miejscowość turystów (a być może także niewielu jej mieszkańców) zdaje sobie sprawę ze znaczenia tych ośrodków nie tylko w wymiarze lokalnym czy regionalnym, ale w skali całej I Rzeczypospolitej. Na początku XVII w. właśnie w murach tego zamku rodziły się plany, których wcielanie w życie stało się przyczyną najbarwniejszych, najbardziej intrygujących i zarazem naj­bardziej awanturniczych wydarzeń w naszej części Europy. Sam zamek zaś w okresach swojej świetności nie ustępował przepychem naj­wspanialszym rezydencjom magnackim.

 

Maciej Augustyn i Andrzej Szczerbicki kontynuują w tym „Bieszczadzie”, rozpoczętą kilka lat temu, wędrówkę po „najbliższej zagranicy”. Tym razem przekraczają granicę polsko-ukraińską, by zwiedzić wioski i przysiółki położone w dolinie potoku Topolnica. Przedstawiają rys historyczny całego mikroregionu, a także dzieje poszczególnych wsi Niedzielnej, Topolnicy, Turzego i Zdzianny oraz opisują zacho­wane (a niekiedy i nie zachowane) w nich zabytki, głównie budowle sakralne.

Innej sfery rzeczywistości społecznej dotyczy materiał Anny Jurek. Na podstawie zachowanej w sanockim oddziale Archiwum Państwowego w Rzeszowie kroniki szkolnej (niedawno odkrytej) przedstawia ona dzieje szkoły podstawowej w Załużu. Kronika prowadzona była w latach 1915-39. Lecz pierwsze opisane w niej wydarzenia, związane z począt­kami „instytucjonalnej” oświaty w tej wiosce, miały miejsce jeszcze pod koniec XIX w. Obecny budynek szkoły w Załużu należy do najstarszych obiektów oświatowych w Bieszczadach, gdyż został wybudowany w 1890 r.

 

Choć zapisy w kronice mówią o życiu wiejskiej szkoły, to jednak na jej funkcjonowanie mają istotny wpływ procesy zachodzące w społeczności lokalnej oraz wydarzenia w bliskim, dalszym i najdalszym jej otoczeniu.

Kolejny tekst, przygotowany przez Macieja Augustyna, opatrzony jest niemal barokowym tytułem „Problemy gospodarki leśnej w Biesz­czadach zachodnich w latach 1947-1949 w świetle sprawozdania inż. Alberta Korosteńskiego”. Zaliczyć go należy do historii gospodarczej Bieszczadów, gdyż przedstawia sytuację gospodarki leśnej w dość ściśle określonym przedziale czasowym.

 

Jednak w jego tle pojawiają się również przeszłe i aktualne wyda­rzenia polityczne i przemiany społeczne, które ową sytuację determinują. Tekst ten ilustruje ogrom trudności, z jakimi musieli się zmierzyć ludzie, którym po II wojnie światowej powierzono misję tworzenia państwowej administracji leśnej w Bieszczadach.

 

Bolesław Baraniecki także i tym razem zajął się dziedziną, która właściwie do tej pory nie stała się przedmiotem zainteresowania żadnego z historyków regionalistów. Jego szkic „Z prądem i bez” poświęcony jest jak to zapowiada podtytuł „elektryczności w Lesku w latach 1931-54”. Materiał ten ma unikatowy charakter także i przez to, że jego autor był świadkiem i zarazem przez jakiś czas uczestnikiem (jako elektryk) opisywanej historii.

 

Również i w tym przypadku o tym, czy mieszkańcy Leska byli „z prądem, czy bez” decydowała najczęściej wielka historia. Toteż materiał B. Baranieckiego, choć momentami przybiera charakter niemal anegdotyczny, ma również wymiar szerszy - „elektryczne zawirowania” są w dużej mierze uwarunkowane wydarzeniami polityczno-militarnymi.

 

Cztery relacje - „Kapelan UPA”, „Jej portret”, „Bądź potępiony” i „Mogiła w Mucznem” - przytoczone i opracowane przez Aleksandra Sałapatę łączy kilka czynników. Wszystkie opisane w nich fakty mają miejsce w Bieszczadach i wiążą się z wojną i okupacją. Nie mówią o jakichś przełomowych wydarzeniach z tego okresu, ale raczej o epi­zodach. Ilustrują nie tyle wielkie procesy historyczne, ale dylematy moralne, przed jakimi w tym czasie byli stawiani ludzie. I mówią też o wyborach, jakie czynili. A były to wybory niełatwe, bo trzeba było zaryzykować położenie na jednej z szal własnego życia...

 

Mieczysław Darocha pozostaje wierny swojej „bieszczadowej” specjalizacji i już po raz ósmy wyprawia się „Szlakami kolejek wąskotorowych w Bieszczadach”. Obecnie przedstawia  okoliczności powstania i przebieg eksploatacji kolejki, która transportowała drewno z Wetliny do Moczarnego i do składnicy w Szypowatem. Jak zwykle, bardzo dokładnie opisany jest przebieg trasy i odnotowane te wszystkie elementy w terenie, które się jeszcze po kolejce zachowały.

Dwunasty „Bieszczad” zamyka materiał Tadeusz Szewczyka „Te góry są mi dobrze znane”. Nieprzypadkowo za tytuł posłużył cytat z homilii Jana Pawła II wygłoszonej w Krośnie podczas uroczystości kanonizacyjnych Jana z Dukli. W tekście jest bowiem mowa o związkach łączących Karola Wojtyłę z Bieszczadami.

 

Jednak na plan pierwszy nie wybijają się, opisywane choćby przez Andrzeja Potockiego w osobnej książce, wędrówki przyszłego papieża po Bieszczadach. Raczej jest to próba uświadomienia tego, że o Biesz­czadach i ich mieszkańcach Jan Paweł II ciągle pamiętał i przez lata panowania na stolicy Piotrowej myśl o odwiedzeniu Bieszczadów Mu towarzyszyła. „To było rzeczywiście Jego wielkie pragnienie. Ojciec Święty często mówił o Bieszczadach, wspominał swoje wędrówki po tych górach i marzył, żeby jeszcze Bieszczady za życia odwiedzić i spotkać się z ich mieszkańcami. Wola Pana Boga była inna” powiedział prawie dwa lata po śmierci Jana Pawła II metropolita krakowski kard. ks. Stanisław Dziwisz.

 

Z drugiej strony materiał zamieszczony w tym „Bieszczadzie” stanowi także próbę pokazania, że Ojciec Święty był i jest obecny w sercach i pamięci mieszkańców Bieszczadów.

 

Tadeusz Szewczyk

 

BIESZCZAD nr 12 - lata 2005-06

UWAGA COPYRIGHT

Wszystkie materiały prezentowane na stronach tego serwisu (np. teksty, layout, grafiki, zdjęcia, logotypy, kod html/css etc.)

chronione są prawem autorskim. Ich nieautoryzowane wykorzystanie w jakikolwiek sposób jest karalne.Wszelkie prawa zastrzeżone

All rights reserved 

© 2011 TOnZ - Oddział Bieszczadzki