WSTĘP 

 

największe armie świata
maszerują w trawach

wojska chrobrego hordy
tatarskie węgierscy tołhaje
czerń beskidników konfederacka
piechota pułki szarańczy cara
i cesarza polskie legiony wilcze
sotnie bandery

armie czerwone i brunatne
w zielonych mundurach
maskujących krew

zmiatane w śnieg
zeschnięte łamane przez wiatr
źdźbła ich kości
rozrzucone po stokach

wciąż podążają płajem
z niewyczerpanych koszar połonin

 

(fragment wiersza Stanisława Żurka „Halicz”
z tomiku pod tym samym tytułem)

Spora część tekstów zamieszczonych w poprzednich numerach „Bieszczadu” (a nie brak ich także i w tym) dotyczy tych wydarzeń z dziejów naszego regionu, których uczestnikom towarzyszyły przemoc, okrucieństwo, szczęk oręża, jęki rannych i ostatnie tchnienia umierających. Mamy zatem świadomość, że „źdźbła ich kości/ rozrzucone po stokach/ wciąż podążają płajem/ z niewyczerpanych koszar połonin.”

Obecny rocznik zaczyna się jednak od materiału Macieja Augustyna i Konrada Kokoszkiewicza „Przywilej lokacyjny Czarnej z 1505 r.”, który ma co innego za temat. Dla większości miejscowości bieszczadzkich nie ma dokumentów lokacyjnych. Dlatego każdy tekst o takim charakterze jest źródłem wyjątkowo cennym. W ostatnim czasie udało się natrafić w zbiorach Archiwum Państwowego we Lwowie na kopię przywileju lokacyjnego dla Czarnej. Nie jest to akt zupełnie nieznany, gdyż wcześniej Adam Fastnacht w swej pracy przedstawił był jego fragment. Tym razem M. Augustyn i K. Kokoszkiewicz prezentują go w całości i poddają szczegółowej analizie, wydobywając zeń informacje o narodzinach tej konkretnej wsi, które można jednakże uznać za egzemplifikację funkcjonowania osad na prawie wołoskim.

Następny materiał M. Augustyna „Skomplikowane dzieje ustrzyckiego młyna wodnego” dotyczy historii gospodarczej. Określenie „skomplikowane” w tytule pojawia się nie bez kozery. Dzieje tego młyna były naprawdę złożone, szczególnie zaś poplątały się w II połowie XIX w., gdy stanowił on przedmiot sporu jego właściciela Michała Sztynia z jego nabywcą Janem Cybulskim i z dziedzicem Wincentym Laskowskim. Najgorzej na tym konflikcie wyszła sierota Katarzyna Sztyniówna. Powinna była odziedziczyć połowę młyna i gruntów, stając się dzięki temu najzamożniejszą panną w mieście. Tymczasem dostała... 60 florenów. Było to naprawdę niewiele... Morga ziemi (trochę ponad 0,5 ha) kosztowała w tym czasie ok. 200 florenów.

Tematem opracowania Piotra Klai „Polacy w Morochowie” są dzieje morochowian wyznania rzymskokatolickiego narodowości polskiej lub mających takie pochodzenie i należących do niższych klas społecznych: chłopów, rzemieślników, robotników, służby folwarcznej, drobnej szlachty utrzymującej się z pracy własnych rąk itd. Nie dotyczy ono właścicieli, dzierżawców czy zarządców tamtejszego majątku. Zakres terytorialny został ograniczony w zasadzie do jednej wsi, zakres czasowy natomiast to okres do 1947 r., tj. do czasu przymusowych wysiedleń ludności ukraińskiej.

Rok 2018 wiązał się z obchodami stulecia niepodległości Polski. Co zrozumiałe, mniej uwagi poświęcono konfederacji barskiej, od której zawiązania mijało w owym roku 250 lat. W przypadku naszego regionu najbardziej znana z tego „pierwszego powstania narodowego” jest bitwa pod Hoszowem, stoczona przez konfederatów w 1769 r. i upamiętniona tablicą Franciszka Pułaskiego w leskim kościele, a ostatnio także krzyżem postawionym w domniemanym miejscu walk. M. Augustyn w „Zapomnianej bitwie konfederatów barskich z Rosjanami w Ustrzykach Dolnych” pisze zaś o prawie zupełnie nieznanym epizodzie konfederacji, jakim była potyczka konfederatów z Rosjanami na terenie ustrzyckiego folwarku, do której doszło w maju 1771 r.

W 1898 r. przypadała setna rocznica urodzin Adama Mickiewicza. Mimo że ziemie polskie znajdowały się pod zaborami, z entuzjazmem obchodzono wówczas Rok Mickiewiczowski. Organizowano wiele imprez i uroczystości patriotycznych, wydawano księgi pamiątkowe, prace monograficzne o twórczości i życiu poety, opracowania jego dzieł. Odbywały się koncerty, wieczornice, spotkania poetyckie, przedstawienia teatralne. W wielu galicyjskich miastach, m.in. Lwowie, Przemyślu, Tarnowie, Złoczowie, podjęto decyzje o budowie pomników wieszcza.

Również w Ustrzykach Dolnych miały wówczas miejsce doniosłe wydarzenia jubileuszowe. Ich przebieg przybliża materiał Andrzeja Szczerbickiego „Obchody setnej rocznicy urodzin Adama Mickiewicza w Ustrzykach Dolnych”, którego zrąb stanowi artykuł, zamieszczony 14 czerwca 1898 r. w „Kurierze Lwowskim”.

Głównym celem publikacji Tadeusza Szewczyka „Biłem się o Ustrzyki!” jest przybliżenie mało znanego wycinka życiorysu gen. broni Stanisława Maczka, który dotyczy początku jego służby jako żołnierza polskiego. Toteż najwięcej uwagi poświęcono okolicznościom opuszczenia przez niego szeregów c. k. armii austriackiej i wstąpienia do Wojska Polskiego, a także udziałowi w walkach polsko-ukraińskich, związanych przede wszystkim ze zdobywaniem i utrzymaniem linii kolejowej Sanok–Zagórz–Ustrzyki Dolne–Krościenko–Chyrów. Niewiele osób, nawet pośród zainteresowanych polską historią wie, że stoczona listopadową nocą 1918 r. bitwa na stacji kolejowej w Ustrzykach Dolnych była dla tego legendarnego dowódcy chrztem bojowym w Wojsku Polskim.

Szkielet materiału Barbary Wójcik „O pożytkach z czytania (cudzych) listów, czyli wojenna codzienność Ustrzyk Dolnych w korespondencji Tekli i Stanisława Klagów” stanowią dwadzieścia cztery listy. Dwadzieścia jeden od Tekli i Stanisława Klagów – właścicieli hotelu i restauracji „Wanda” w Ustrzykach Dolnych – do dzieci: Ireny, Romualda i najmłodszej Heleny, przebywających w Krakowie, dwa od ojca do starszej córki i jeden od żony do męża. Wszystkie zostały napisane w Ustrzykach Dolnych od 17 stycznia do 12 czerwca 1919 r.

W archiwaliach ustrzyckich jest to unikatowy zbiór dokumentów z epoki i już przez to bardzo cenny. W listach owych – jak pisze B. Wójcik – otrzymujemy obraz aktualnej sytuacji, poddany wprawdzie autokontroli, ale wciąż pełen informacji, których próżno szukać na szpaltach ówczesnych gazet. Nie są to zwykle wieści radosne ani dla nadawców, ani dla odbiorców, bo i czas pisania tych listów do wesołych nie należał.

Waldemar Bałda specjalizuje się, można rzec, w przywracaniu pamięci o tych osobach związanych z Bieszczadami, o których pamięć całkiem bądź prawie całkiem zanikła, uważa bowiem, iż „niewiele jest milszych zajęć niż podszyte dobrymi chęciami poszukiwanie szczegółów biografii bliźnich”. Wcześniej przypomniał znakomitego piłkarza lwowskiej „Pogoni” i reprezentacji Polski, chirurga Józefa Garbienia („Bieszczad” nr 17), komendanta Legionów Polskich gen. Karola Trzaska­‑ -Durskiego („Bieszczad” nr 19), autora wielu powieści dla młodzieży (w tym trylogii z profesorem Baltazarem Gąbką), utworów dramatycznych, scenariuszy filmów dla dzieci i albumów krajoznawczych Stanisława Pagaczewskiego („Bieszczad” nr 20), dziennikarza i poetę, autora m.in. poematu „Panna Preczysta spod Rajskiego” Wiesława Koszelę („Bieszczad” nr 21) oraz w swoim czasie jednego z najlepszych tenisistów stołowych na świecie Alojzego Ehrlicha („Bieszczad” nr 22). Teraz w tekście „Z rodu bieszczadzkiego, z rodu kapłańskiego” przybliża sylwetkę artysty plastyka, malarza i grafika, mistrza małych form i arcymistrza w tworzeniu ekslibrisów, które były dlań „miłością bodaj czy nie największą”.

„Bitwa pod Birczą należy do największych starć zbrojnych stoczonych na południowym teatrze działań wojennych w czasie wojny obronnej 1939 r. Najliczniejszą część sił polskich biorących w niej udział stanowiły pododdziały sądeckiego 1 Pułku Strzelców Podhalańskich. Ich udział, szczególnie w decydującym momencie bitwy, był poważny. Konsekwencje birczańskiego boju miały też brzemienne skutki dla samego pułku i dla jego żołnierzy. Są więc istotne powody, aby bitwę tę przybliżyć...” – stwierdza w części wstępnej „1 Pułku Strzelców Podhalańskich w bitwie pod Birczą” nowosądecki historyk regionalista Jacek Paluch. I z tego zadania jej przybliżenia bardziej niż rzetelnie się wywiązuje.

Na granicy Leska stała drewniana cerkiewka, w której znajdowała się cudowna ikona Matki Bożej. Pierwsze wzmianki o niej pochodzą z II połowy XVI w. Według przekazów Matki Boska miała się tutaj ukazać na pniu ściętego dębu. W związku z tą ikoną leska cerkiew „zamiejska” stała się miejscem ponadlokalnego kultu maryjnego. Po II wojnie światowej podczas wysiedlania Ukraińców na wschód przesiedleńcy z Leska zabrali ze sobą cudowną ikonę i umieścili ją w cerkwi w Stryju. Niedługo potem leska cerkiew zamiejska została wysadzona.

Całkiem niedawno wizerunek Matki Bożej wrócił do Leska. Dzieje cudownego obrazu i historię jego powrotu zarysowuje w „Cudownej ikonie Matki Bożej Leskiej” Teodozja Wołoszyn. Na zakończenie „Zainspirowani »Bieszczadem«” o niektórych działaniach członków Klubu „Żbik” z Zakładu Karnego w Uhercach Mineralnych, do których podjęcia impulsem stała się lektura naszego rocznika. W materiale tym zamieszczamy ciekawy kwestionariusz środowiskowy z 1939 r., dotyczący Uherzec Mineralnych. Klubowicze ze „Żbika” natrafili nań podczas kwerendy w sanockim muzeum.



Tadeusz Szewczyk

 

BIESZCZAD nr 23 - rok 2019-2020

 

 

UWAGA COPYRIGHT

Wszystkie materiały prezentowane na stronach tego serwisu (np. teksty, layout, grafiki, zdjęcia, logotypy, kod html/css etc.)

chronione są prawem autorskim. Ich nieautoryzowane wykorzystanie w jakikolwiek sposób jest karalne.Wszelkie prawa zastrzeżone

All rights reserved 

© 2011 TOnZ - Oddział Bieszczadzki