WSTĘP

 

 

dom tu był 

nie ma domu 

wziął go stąd pod boki 

z jednej strony dym czarny 

z drugiej strony ogień 

dawna studnia kamieni pełna i  tajemnic 

już nie wróci do ludzi 

już się nie odciemni 

 

(T. Śliwiak "Świt w Bieszczadach") 

 

 

    W wielu bieszczadzkich miejscowościach pozostały "studnie kamieni pełne i tajemnic", które "już nigdy nie wrócą do ludzi" i nigdy "już się nie odciemnią". Do dziesiątek bieszczadzkich wiosek opuszczonych przed półwieczem ludzie jeszcze nie zdążyli powrócić, do licznych zapewne nigdy nie wrócą. Po tysiącach gospodarstw pozostały jedynie nikłe ślady ich obecności w postaci zdziczałych drzewek owocowych i kępek roślin zasianych kiedyś ręką człowieka. Gdzieniegdzie ostały się jeszcze fundamenty cerkwi, kaplic czy kościołów. Gdzieniegdzie w ich sąsiedztwie zachowały się jeszcze cmentarze. Gdzieniegdzie można jeszcze dostrzec resztki podwalin chat, młynów, dworów, tartaków czy karczem. Gdzieniegdzie jeszcze zrujnowane kapliczki, tknięte zębem czasu figurki i krzyże przydrożne wyznaczają bieg dawnych gościńców.
    Jeszcze daje się to odnaleźć, oznaczyć, niekiedy zakonserwować albo odnowić. Od dziesięciu lat próbują to robić mniej lub bardziej udatnie członkowie Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. Chcą ocalać okruchy przeszłości dla przyszłości.
    Te prace w terenie wyzwalają zazwyczaj potrzebę zastanowienia się nad tym, co bezpowrotnie odeszło, nad tym, co ginie na naszych oczach, i nad tym, co można jeszcze przed unicestwieniem uratować. Efektem tego zamyślania się nad bieszczadzką przeszłością są nie tylko długie i burzliwe dyskusje, ale również interesujące materiały pisane, które od dwóch lat składają się na rocznik Towarzystwa Opieki nad Zabytkami zatytułowany "Bieszczad".
    Jakie zasadnicze cele przyświecają temu wydawnictwu? Celem, jaki sobie wyznaczyliśmy, jest nie tylko próba opisywania bieszczadzkiej przeszłości, lecz w jakimś sensie współuczestniczenie w trudnym i z pewnością długim procesie "zabliźniania ran", jakie w owej przeszłości zadano. Nie jest natomiast naszą intencją zapominanie tego, co w naszej wspólnej przeszłości było dobre, i tego, co było złe, gdyż - jak w reportażu "Zachować od niepamięci" mówi Hanna Krall - "niepamięć jest gorsza od najgorszej pamięci, nawet od pamięci o zabijaniu".
    W tegorocznym "Bieszczadzie" przyjęto nową formułę, która pozwala przekraczać granice państwowe i nie zważać na wprowadzane nimi podziały regionu Bieszczadów. Stąd obok tekstów mówiących o jego polskiej części pojawiają się tematy słowackie i ukraińskie.
    Takim "wykroczeniem granicznym" jest materiał M. Augustyna i A. Szczerbickiego "Cerkwie w dolinie potoku Mszaniec". Poprzedza go krótki tekst "Lokalizacja dawnej cerkwi w Łodynie", w którym M. Augustyn wyjaśnia przyczyny zmiany usytuowania świątyni greckokatolickiej w tej miejscowości w XIX w. Wymazaniu jednej z licznych "białych plam" związanych z bieszczadzkimi cerkwiami jest poświęcony kolejny artykuł M. Augustyna "Cerkiew w Ustrzykach Górnych".
    Następnym "zagranicznym" tematem jest "Kościół św. Marcina Biskupa w Felsztynie", w którym A. Szczerbicki zarysowuje burzliwe dzieje tej szacownej świątyni. Natomiast istotę "Kaplicy w Jałowem" M. Augustyna stanowi próba określenia daty budowy, fundatorów i charakteru tego niezbyt znanego i popadającego w ruinę zabytku.
    W reportażu "Zachować od niepamięci" T. Szewczyk szkicuje losy mieszkańców Leska narodowości żydowskiej i przedstawia etapy tworzenia w tym mieście Towarzystwa Pamięci Żydów Galicyjskich. "Bima leskiej synagogi"

A. Szczerbickiego odkrywa sposób "praktycznego zagospodarowania" ozdobnej balustrady otaczającej bimę w leskiej świątyni żydowskiej. Z kolei w materiale "Kazałem Izraelitom mieszkać w szałasach..." ten sam autor rejestruje niektóre zachowane do dzisiaj materialne ślady obchodów przez bieszczadzkich Żydów święta Sukkot.
    Stan zachowania tradycyjnego budownictwa ludowego w słowackiej części Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery "Karpaty Wschodnie" opisuje M. Buraž w opracowaniu "Tradycyjna architektura ludowa w MRB Karpaty Wschodnie". Przedstawieniu różnych tendencji w traktowaniu chyż służy szkic B. Augustyna "Stan zachowania tradycyjnego budownictwa wiejskiego w polskiej części Bieszczadów".
    Odtworzenie przebiegu dawnych tras bieszczadzkich kolejek wąskotorowych i ich rys historyczny to zasadnicze cele M. Darochy w "Szlakami kolejek wąskotorowych w Bieszczadach".
    Dwa kolejne teksty dotyczą Krościenka, które dawniej zwano Krościenkiem koło Chyrowa, obecnie zaś jest Krościenkiem koło Ustrzyk. W pierwszym z nich S. Klimpel dokonuje konfrontacji obrazu Krościenka swego dzieciństwa z dzisiejszym wyglądem tej miejscowości. Próbę odmalowania odświętnego i codziennego życia w Krościenku międzywojnia podejmuje T. Szewczyk w

"O międzywojennym Krościenku opowieści".
    Remonty i prace konserwatorskie przy bieszczadzkich zabytkach omawia B. Augustyn, który zdaje też sprawozdanie z pracy Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami w Michniowcu.
    Odtwarzanie dziejów Bieszczadów jest trudne, ponieważ niewiele zachowało się dawnych dokumentów i prawie nie ma autochtonicznej ludności, która weryfikowałaby poczynione ustalenia. Dlatego zwracamy się do odbiorców, by dzielili się opiniami o naszym wydawnictwie i korygowali odnalezione w nim nieścisłości poprzez nadsyłanie swoich uwag pod adresem redakcji.
    Wierzymy, że "Bieszczad" spodoba się miłośnikom Bieszczadów i zostanie przez nich ciepło przyjęty

 

 

 

zespół redakcyjny

   

 

 

BIESZCZAD nr 3 - rok 1996

 

 

UWAGA COPYRIGHT

Wszystkie materiały prezentowane na stronach tego serwisu (np. teksty, layout, grafiki, zdjęcia, logotypy, kod html/css etc.)

chronione są prawem autorskim. Ich nieautoryzowane wykorzystanie w jakikolwiek sposób jest karalne.Wszelkie prawa zastrzeżone

All rights reserved 

© 2011 TOnZ - Oddział Bieszczadzki