WSTĘP

 

 

Czernieje kadłub gór spalony

Stado wilków w rekwijach się ćwiczy

Pod nogami wiatr rozwiewa stare księgi

Pisane czerwonym patykiem cyrylicy

 

Z głodnej cerkwi święci w łapciach

Chodzą stadem po sadzie zdziczałym

Trianguł jak maszt statku się chwieje

Błądzą lasami głosy pomordowanych

 

Brodata bizantyńska twarz horyzontu

Kainowe domeny zarosłe jałowcem

W cerkwi ruski Bóg, z którego zdarto pozłotę

Nie wiadomo czy nie był banderowcem

 

(fragment wiersza Jerzego Harasymowicza "Bieszczady" z tomu "Poezje wybrane")

 

     W tym - siódmym już - "Bieszczadzie" nie brakuje tekstów, które mówią o czasach i realiach, jakie w poetycki sposób oddaje wiersz zmarłego przed rokiem Jerzego Harasymowicza - znakomitego i zakochanego w Bieszczadach poety.
    Jednak na początku znalazło się opracowanie, którego autorzy opisują swoje poszukiwania śladów znacznie wcześniejszych czasów, w których lasami nie błądziły jeszcze głosy pomordowanych i wiatr nie rozwiewał pod stopami starych ksiąg.
    Rocznik otwiera tekst ważny, acz jednocześnie niełatwy w lekturze, przedstawiający bowiem podsumowanie wyników badań archeologicznych prowadzonych przez lat kilkanaście na terenie Bieszczadów Niskich. Archeolodzy Andrzej Cetera, Jerzy Ginalski, Jerzy Okoński i Andrzej Szpunar w "Archeologicznym odkrywaniu Bieszczadów" zaprezentowali charakterystykę środowiska z wyeksponowaniem tych jego elementów, które determinują rozwój osadnictwa, zarysowali cele i założenia programu badawczo-konserwatorskiego "Archeologiczne Zdjęcie Polski", a następnie przedstawili przebieg i wyniki badań prowadzonych w ramach tego programu na terenie Bieszczadów Niskich. W toku tych prac - rozpoczętych w 1987 r., a zakończonych w 1999 r. - ustalono na obszarze objętym badaniem powierzchniowym 111 stanowisk archeologicznych, na których natrafiono na znaleziska, pochodzące z różnych okresów: od schyłkowego paleolitu po czasy nowożytne. Dla osób silniej zainteresowanych archeologią nie lada gratką winien być też katalog znalezisk.
    Niejako przyczynkarski charakter ma "Ślad osadniczy z epoki kamienia na Wyspie Małej Jeziora Solińskiego", w którym Jerzy Lejawa prezentuje jedno z znalezisk archeologicznych - kamienny odłupek wykonany w okresie środkowego paleolitu lub wczesnego brązu, znaleziony zaś na gruntach dawnej Soliny.
    Maciej Augustyn, historyk z Oddziału Karpackiego Międzynarodowego Centrum Ekologii PAN w Ustrzykach Dolnych, przedstawia zrekonstruowane w wyniku kilkuletniej pracy dzieje podustrzyckiego Bandrowa. Miejscowość ta ma za sobą nie tylko długą (liczącą blisko pół tysiąca lat), ale i niezwykle ciekawą historię. Największym bandrowskim ewenementem było to, iż przez półtora wieku koegzystowały tu dwie całkiem odmienne grupy narodowościowe - Niemcy i Rusnacy (Ukraińcy). Gdyby zaś dokładniej się temu przyjrzeć, to Bandrów zamieszkiwali przedstawiciele co najmniej czterech narodowości, gdyż do już wymienionych należałoby jeszcze dodać Polaków i Żydów.
    Dlaczego w Bandrowie było mało kotów? Który dzień tygodnia był dla bandrowian najcięższy? Jak bandrowskie znachorki wróżyły z jaj? Odpowiedzi na te pytania można odnaleźć w materiale "Bandrów Narodowy. Kwestionariusz w sprawie badań środowiska", który został sporządzony w 1936 r. przez Adolfa Tomerę - ówczesnego kierownika w szkole ruskiej w Bandrowie Narodowym. Kolejne informacje o tej wsi zawiera druga część kwestionariusza, której autora nie udało się ustalić.
    Kontynuację tej tematyki stanowią wspomnienia mieszkańca Bandrowa Kolonii Jakoba Frambacha, spisane w 1953 r. przez Jima Streuleina. Materiał ten z kolei przekazuje realia z życia mieszkańców tej części wioski, którą pod koniec XVIII w. zaczęli tworzyć osiedleńcy z Palatynatu. Jakob Frambach nie ogranicza się jedynie do zrelacjonowania dziejów Bandrowa Kolonii, lecz wykracza poza nie, informując o losach, jakie spotkały niemieckich bandrowian po opuszczeniu wioski w 1939 r.
    W Bandrowie ocalało sporo obiektów i miejsc cennych z uwagi na wartość architektoniczną, historyczną i kulturową. Właściwie zachował się tu układ przestrzenny wsi taki, jaki był prawdopodobnie prawie 200 lat temu. Jednak ubyło z niego wiele składników, które przed dwoma wiekami pełniły ważną rolę. Nie ma świątyni ewangelickiej, nie ma plebanii - greckokatolickiej i ewangelickiej, nie ma zabudowy kolonii niemieckiej, nie ma też dawnych obiektów przemysłowych - młynów, tartaków czy kopalni ropy naftowej. O tym, co się zachowało, a co na zawsze znikło z krajobrazu wsi, traktuje, zamykający sekwencję bandrowską w tegorocznym "Bieszczadzkie", szkic Bogdana Augustyna "Zabytki kultury materialnej w Bandrowie".
    Zupełnie odmiennych zagadnień dotyczy "Poliesczańskie alias Polańczyk" Aleksandra Sałapaty. Zgodnie z podtytułem tekst ten skupia się na wyjaśnieniu dziejów nazwy samej wsi oraz toponimów związanych z wioską i jej najbliższą okolicą. Jest to materiał istotny, choćby z tego względu, iż autor zdołał zarejestrować także i te nazwy miejscowe, które nie zostały utrwalone w żadnych dokumentach pisanych i gdyby nie jego zamiłowanie do lokalnych dziejów, odeszłyby w zapomnienie "wraz z tymi, którzy je tworzyli, używali ich i zachowywali w pamięci".
    Trudno też przecenić opracowanie Macieja Augustyna "Początki górnictwa naftowego w Bieszczadach". Prawdopodobnie, jaka jest jego rzeczywista wartość, będą wiedzieć jedynie ci, którzy przymierzali się do opracowania tego tematu i - uświadomiwszy sobie skalę czekających ich trudności - rezygnowali z tego pomysłu. M. Augustyn ze swego zamiaru się nie wycofał i przedstawił prapoczątki górnictwa naftowego nie tylko w regionie Bieszczadów, lecz w poszczególnych miejscowościach - od Bachlawy po Żurawin.
    Z konkretnym miejscem wiąże się "Pamiętnik z Kalnicy", który został napisany przez syna właścicieli tego majątku Stefana Borek-Preka. Choć rzecz dotyczy konkretnej rodziny i konkretnej miejscowości, to zjawiska i procesy społeczne, gospodarcze i kulturowe w niej opisane mogą być traktowane jako dość typowe w okresie międzywojnia dla całego regionu. "Pamiętnik z Kalnicy" i inne materiały związane z ta częścią Bieszczadów zostały przekazane przez p. Jerzego Zyndwalewicza z Wrocławia. Takie przychylne reakcje podtrzymują autorów "Bieszczadu" w przeświadczeniu, że ich praca ma sens i dodają ochoty, by dalej ciągnąć ten wózek.
    Po raz piąty Mieczysław Darocha wybrał się "Szlakami kolejek wąskotorowych". W tym roczniku udał się na wędrówkę po śladach chyba najbardziej tajemniczej z bieszczadzkich kolejek, która hipotetycznie prowadziła od stacji kolejowej w Krościenku "na Młyny", hipotetycznie, gdyż nie udało się w terenie dokładnie zlokalizować ani jej początku, ani końca.
    Zupełnie innej sfery dotyczy esej "Pada Generał ranny śmiertelnie" Andrzeja Burghardta. A. Burghardt prześledził w nim wnikliwie nie tylko uwarunkowania, ale i mechanizmy, jakie zostały zastosowane - głównie w literaturze - dla wykreowania Karola "Waltera" Świerczewskiego na "świeckiego narodowego świętego" czy doszlusowania go do panteonu najważniejszych polskich bohaterów narodowych.
    Maciej Augustyn i Andrzej Szczerbicki przedstawiają plon kolejnych wypraw na bliską zagranicę. Teraz przemierzyli, opisali i obfotografowali po stronie ukraińskiej wioski położone nad Boberką i Jabłonką, poświęcając najwięcej uwagi ich historii oraz prezentacji znajdujących się w nich obiektów zabytkowych.
    "Polsce był zawsze wierny" Tadeusza Szewczyka to właściwie sprawozdanie z uroczystości, jakie 22 maja 1999 r. odbyły się w Nowosielcach Kozickich. Wówczas to na przykościelnym cmentarzu odsłonięto płytę, upamiętniającą Teodora Heneczka - drukarza, wydawcę i redaktora śląskiego, który 12 ostatnich lat swojego życia spędził w majątku Netrebka, tam zmarł i został pochowany w obrębie kościoła w Nowosielcach Kozickich. Czytelnikom "Bieszczadu" jego postać jest dobrze znana, gdyż T. Heneczek był bohaterem tekstu Janiny Haliny Osoby, opublikowanego w "Bieszczadzie" nr 5, a także jednym z bohaterów przedstawionych przez Macieja Augustyna w "Bieszczadzie" nr 6.
    Jak zwykle zachęcamy wszystkich czytelników do podzielenia się swoimi uwagami na temat naszego wydawnictwa. Oprócz tradycyjnego adresu redakcji proponujemy pocztę elektroniczną - tonz@poczta.onet.pl a także zapraszamy na stronę WWW Bieszczadzkiego Oddziału TOnZ pod adresem http://tonz.eu.org (obecnie nieaktualna). Poprzedni rocznik spotkał się z żywym odbiorem i nie brakło nań reakcji, z których najciekawsze zamykają tę publikację.

 

Tadeusz Szewczyk    

BIESZCZAD nr 7 - rok 2000

 

 

UWAGA COPYRIGHT

Wszystkie materiały prezentowane na stronach tego serwisu (np. teksty, layout, grafiki, zdjęcia, logotypy, kod html/css etc.)

chronione są prawem autorskim. Ich nieautoryzowane wykorzystanie w jakikolwiek sposób jest karalne.Wszelkie prawa zastrzeżone

All rights reserved 

© 2011 TOnZ - Oddział Bieszczadzki